Dołączył: 17 Paź 2017
Posty: 4 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Poslusznie wykonala rozkaz, odsunela sie od okna i spojrzala na niego wyczekujaco, wyciagajac ramiona w gescie zaproszenia.
Wszedl cicho do pokoju i zerknal niespokojnie na pozostale kobiety, ktore na szczescie spaly mocno. Mogl zapanowac [link widoczny dla zalogowanych]
nad wszystkimi czterema, ale tylko wysysajac z nich krew. To wymagaloby czasu. Minela polnoc. Mial zaledwie kilka godzin, zeby przeszukac dom. Potrzebowal pomocnika, ktoremu moglby w razie potrzeby wydac polecenie. Podszedl do kobiety, objal ja i wgryzlszy sie w jej szyje, wypil troche krwi.
Teraz byla jego niewolnica. Od ofiar, ktore dopadal w miescie, bral tylko krew, od niej natomiast rowniez troche sil zyciowych. W ten sposob mogl czytac w jej myslach.
Nigdy manicure kabaty nie spotkal tak pustego umyslu. Nie byla to wyemancypowana kobieta. Prawdopodobnie nie znala nawet slowa "emancypacja". Jej swiatem byl dom, mysli obracaly sie wokol sluzby, a zainteresowania ograniczaly do pastowania podlog i scielenia lozek. Co gorsza, te obowiazki wcale nie byly dla niej nudne, lecz stanowily niemal wyzwanie i dawaly satysfakcje.
Nie znalazl sladu czarow ani nadnaturalnej manipulacji. Najwidoczniej O'Malley lub Constanza starannie dobierali wlasnie takich ludzi na sluzbe. Maca zaniepokoilo, ze istnieja osoby stanowiace skrzyzowanie wiernego psa i tresowanej malpy, a tak atrakcyjne z wygladu.
Kobieta znala dom. Wzial z jej umyslu rozklad pomieszczen, potem kazal zamknac okno, wrocic do lozka i zasnac. Szybko opuscil pokoj. Wiedzial, ze nie bedzie mial klopotow z wydostaniem sie stad.
Przeszukal dom od gory do dolu, ale nie znalazl sladow wskazujacych na obecnosc demona. Natknal sie na wiele ukrytych przejsc i jeden sprytnie zamaskowany pokoj z oltarzem ofiarnym, na ktorym widnialy podejrzane plamy. Na polkach staly najrozniejsze wywary i dziwne przedmioty o tajemniczym przeznaczeniu. Bylo tam rowniez duzo pieciokatow. Dostepu do niektorych bronily czary. Mac stwierdzil jednak, ze zaden nie jest dosc duzy.
Wprawdzie mial teraz wieksza mozliwosc penetrowania wszystkich katow, lecz wiedzial, ze nic nie moglo umknac uwagi federalnych czarnoksieznikow. Z niechecia doszedl do wniosku, ze demona nie ma w domu ani na terenie posiadlosci. Nic rowniez nie wskazywalo na to, ze kiedykolwiek tutaj byl. Mac nie natrafil na zadne archiwa.
Archiwa! pomyslal ponuro. Federalni zdobyli dokumentacje wszystkich magicznych czarow uzytych przez Constanze. Mogli ja wykorzystac w przyszlosci, zeby zadac mu ostateczny cios. Nie znalezli jednak wiezienia demona, wiec nadal istniala szansa.
Przeplynal pod frontowymi drzwiami jako mgla, zmienil sie w nietoperza i wrocil do swojej kryjowki na kilka [link widoczny dla zalogowanych]
minut przed switem. Nie dawalo mu spokoju wrazenie, ze cos przeoczyl, ze nie dostrzegl jakiegos sladu. Lezal w trumnie rozmyslajac, ale o swicie zmorzyla go sennosc. W ostatnim przeblysku swiadomosci wydawalo mu sie, ze juz wie w czym rzecz, lecz pograzyl sie w zapomnieniu.
Ani przez chwile nie pomyslal o Jill McCulloch.
Post został pochwalony 0 razy
|